Maleńka wyspa stworzona do wędrówek przed siebie. Zgubić się nie sposób, tylko czas trzeba dobrze wybrać. Może wrzesień jeszcze nie jest najlepszy, bo żar leje się z nieba, znalezienie kawałka ziemi w cieniu graniczy z cudem (Molik wie, bo szukała) i jest się jak na rozgrzanej patelni. Ale na wiosnę lub w październiku skwar pewnie mniejszy i przyjemność z dreptania większa. Widoki wszędzie obłędne. Cisza jak makiem zasiał, można odpocząć. A jak odejść trochę od wybrzeża w stronę centrum wyspy, to widać zarysowującą się stolicę. Gdyby ktoś zatęsknił jednak do cywilizacji. Ale wątpię.

Be First to Comment