Muszę zacząć się uczyć, tak solidnie i na poważnie już, więc uznałam, że nie mogę teraz myślami błądzić zbyt często po mapach i odgrzebywać czerwcowej Gruzji, bo nigdy się z paragrafów nie odkopię. Dlatego przynajmniej kilka pocztówek z zachodniopomorskiego wkleję. W ogóle to ten brak ładu i chronologii w umieszczaniu wpisów kompletnie nie godzi się z moją uporządkowaną naturą, ale czuję, że teraz czas, żeby na moment zejść z kaukaskiego szlaku i Grzybowo tutaj pokazać. To był zaledwie przedłużony weekend nad polskim morzem, dla złapania oddechu po prawie zapomnianym już czerwcowym urlopie.
GRZYBOWO
Po raz pierwszy spakowaliśmy rowery na bagażnik i z lekką obawą, że gdzieś je po drodze zgubimy, ruszyliśmy nocą w kierunku Kołobrzegu. Chociaż na trasie ograniczenie do dziewięćdziesięciu ze względu na dodatkowy bagaż i trzy godziny dłużej nad morze ze Śląska, to jaka wygoda, jaki komfort, kiedy ma się swoje rowery na miejscu. Tym bardziej, że pogoda akurat z tej wietrzno-siąpiącej, niby z nieba się nie leje, ale jednak temperatura niezbyt wysoka i ziąb przenika, więc nawet parawany takiego plażowania nie uratują. A nam nic to, bo i tak rowery idą w ruch. Dzięki nim trochę wybrzeżem i lasami, a trochę asfaltem kilometrów napedałowaliśmy. I tylko jedno przykre spostrzeżenie, które trudno przełknąć, że te nasze nadmorskie miasteczka to wszystkie podobne. Tych straganów, tanich książek, lodów świderków, włoskich i na gałki, a pocztówek ładnych nigdzie kupić nie można.
Grzybowo to nawet mieściną trudno nazwać. Dwa kilometry od Kołobrzegu, prywatne kwatery, sunące rodziny z i na plażę. Wszystkie je spotkasz w jadłodajni „Oleńka”, gdzie się stołują. Nie jest to szczególne odludzie, ale spokojniej niż w Kołobrzegu, taniej i wszędzie blisko.
Poza tym, taki przedłużony weekend w sam raz na uzupełnienie zapasu jodu i energii.
GRZYBOWO – USTRONIE MORSKIE
To odcinek nadmorskiej trasy rowerowej (ok. 50 km). Dwie godziny gładkiej jazdy wzdłuż wybrzeża, tylko przez Kołobrzeg trzeba się przebić, bo stoi na drodze między Grzybowem a Ustroniem Morskim. Poza tym to głównie zielone tereny, widoki na morze, lotnisko Kołobrzeg-Bagicz i trochę spacerowiczów. Wiadomo, że najlepiej wyjechać wcześnie rano, żeby nikt pod koła nie wchodził, szczególnie kiedy sezon w pełni.
KOŁOBRZEG
Wczesny poranek w Kołobrzegu. O bardziej turystycznej porze niż ósma rano w poniedziałek, nawet szpilki w tych miejscach nie da się wcisnąć.
GRZYBOWO – MRZEŻYNO
Odcinek w kierunku Dźwirzyna i dalej jeziora Resko, klasa. Za Rogowem do samego Mrzeżyna jest już mniej przyjemnie, bo pobocze, na nim piesi, do tego asfaltówka i samochody wokoło, więc przyjemność jest wątpliwa. Sama trasa ma ok. 30 km.
—-
Niby nogi się męczą na tych krótkich wakacjach, ale głowa odpoczywa. Dopisałam do mojej listy, że polskie wybrzeże trzeba kiedyś przejechać rowerem i połączyć wszystkie małe miejscowości, które jako dzieciak na koloniach odwiedzałam. Lista nowa i coraz dłuższa, skrzętnie tworzy się w czarnym notesie, co mi wydawnictwo czarne go podarowało. TYLE, TYLE DO ZOBACZENIA
Be First to Comment